piątek, 5 września 2014

Rozdział IV

Obudziłam się przykuta do metalowego łóżka. Wokół było pełno syfu a na krześle obok spał ON. Mój przystojny porywacz, który wczorajszej nocy przestraszył mnie na śmierć i nadal to robi.
Strasznie bolała mnie głowa. Każdy najmniejszy dźwięk sprawiał, że moje uszy krwawiły.
Nie byłam pewna gdzie jestem. Po pewnej chwili zdałam sobie sprawę, że zostałam porwana!
Kajdanki założone na moje ręce wbijały mi się uporczywie w delikatną skórę nadgarstków. Byłam pewna, że powstaną tam siniaki. Mocno szarpnęłam rękami a głośny brzdęk metalu odbił się echem po pustym pomieszczeniu. Spojrzałam na niego. Jego oczy w wolnym tempie się otworzył. Serce podeszło mi do gardła a zieleń jego zaspanych oczy uderzyła we mnie. Przeszywał mnie wzrokiem. Jego loki były poburzone co wyglądało dość zabawnie. Przeczesał je swoimi długimi palcami doprowadzając je do ładu. Zauważyłam na jego ręce kilka tatuaży.
- Po co mnie porwałeś?! Czy ty jesteś normalny?!
Wydarłam się na niego nie zważając na konsekwencje.
Schylił się ku mnie i swym przyciszonym, ochrypłym od spania głosem powiedział:
- Radzę Ci siedzieć cicho skarbie. Chyba, że wolisz abym kazał popilnować Cię kilku moim starszym kumplom a tak na marginesie powiem Ci, że nie mamy w gangu żadnych lasek a im powoli nie wystarcza rączka, więc powodzenia.
Oparł się w nonszalancki sposób na krześle i wyją z kieszeni paczkę papierosów. Odpalił pojedynczego i wsadził pomiędzy wargi, przygryzając go zębami.
Jego słowa wypaliły mi dziurę w mózgu. Bałam się go. Tak cholernie się go bałam.
- Dlaczego?...
Zaskomlałam przyciągając nogi do klatki piersiowej.
- Ponieważ twój kochany tatulek nie zapłacił za ostanie kilka działek ale nie bój się skarbie jak tylko odda kilkadziesiąt baniek będziesz wolna.
- C-co?
Podniosłam głowę i z zapłakanymi oczami spojrzałam na niego.
- To nie możliwe! Mój ojciec nigdy nie brał żadnych narkotyków! Kłamiesz!
Krzyczałam na niego jak obłąkana. To nie mogła być prawda ...
- Wybacz kochanie. Jeśli nie wierzysz twoja sprawa.
Powiedział unosząc się z krzesła. Podążył w stronę wyjścia. Powiodłam za nim wzrokiem.
- Yyyy... Zostań. Ja, um. Jak kolwiek masz na imię. Boję się.
Skuliłam się przytłoczona swoją bezradnością.
- Harry. - Powiedział spoglądając na mnie.
- Co? - Zapytałam zdezorientowana.
- Mam na imię Harry. - Powiedział z widocznym rozbawieniem w głosie. Niestety mi nie było do śmiechu. Zostałam porwana i nie mam zielonego pojęcia gdzie jest tata. W kółko zadawała sobie pytanie co ze mną będzie.
- Niestety muszę się oddalić kochanie. Na pewno umierasz z głodu. - powiedział na odchodne.
Harry... Coś mi mówiło, że po zostanie w moich myślach na długo.




__________________________________________________________________________________
W ten sposób powstaje nowy rozdział. Postanowiłam, że nowy rozdział pojawi się, gdy pod tym będzie 5 komentarzy. Przepraszam za dłuugą przerwę ale teraz blog będzie działał systematycznie. ♥
Kocham Was, dziękuję, że jesteście  :*
Ten rozdział dedykuję Darii mojej przyjaciółce. ♥ Uwielbiam Cię a tu masz buziaka od Harrego.